Mieszkania do remontu są najczęściej oferowane przez spółdzielnie mieszkaniowe czy gminy jako lokale zadłużone. Ich obecni właściciele, oprócz niewywiązywania się z zobowiązań finansowych względem właściciela budynku, najczęściej również doprowadzili mieszkanie do określonego stanu. Z punktu widzenia wierzyciela ważne jest odzyskanie pieniędzy, które winni byli najemcy. Z punktu widzenia potencjalnego właściciela takie mieszkanie może się stać doskonałą inwestycją. Wystarczy jedynie mieszkanie wyremontować.
Jak zarobić na mieszkaniu do remontu
Najpierw mieszkanie należy znaleźć, a potem stanąć do przetargu, bowiem tak najczęściej sprzedawane są lokale zadłużone i wymagające remontu. Listę takich zadłużonych mieszkań można znaleźć w urzędach gminy czy dzielnicy, pojawiają się również bezpośrednio w spółdzielniach mieszkaniowych. Na takich ogłoszeniach pojawia się termin przetargu oraz wysokość wadium, jaką należy wnieść, aby przystąpić do przetargu po stronie kupującego. Nabycie takiego mieszkania może się odbyć praktycznie po każdej cenie, bowiem to osoby licytujące decydują o ostatecznej cenie, za jaką mieszkanie zostanie sprzedane. Dlatego należy ustalić maksymalną kwotę, jaką można zainwestować w zakup danej nieruchomości, aby po doliczeniu kosztów związanych z wyremontowaniem nieruchomości móc ją korzystnie wynająć lub sprzedać.
Inwestując w mieszkania do remontu należy pamiętać przede wszystkim o czasie, jaki może dzielić nabycie mieszkania od jego zbycia. Oczywiście lokale mieszkalne w prestiżowej okolicy szybciej znajdą nabywcę, jednak w niektórych przypadkach na zmianę właściciela czeka się nawet 2 lata. Nie jest to problemem, o ile po remoncie mieszkanie zostanie korzystnie wynajęte. Wówczas najemcy, regulując wszystkie opłaty oraz przekazując właścicielowi czynsz, są odpowiedzialni za utrzymanie nieruchomości. Sam właściciel na tym etapie czerpie korzyści z wynajmu mieszkania. Wielu właścicieli zastrzega w umowach najmu krótki okres wypowiedzenia umowy, co zazwyczaj jest związane z poszukiwaniem nabywcy.
